18 kwietnia 2011

Steka skuteczne przyrządzenie ! Czyli wielkomiejski stek po mojemu z warzywami jak kto chce:)

Stek to świetne mięsiwo.
Proste toto jak tory kolejowe, choć obrośnięte mitami jak moje akwariowe roślinki glonami.
Tak naprawdę przygotowanie solidnego i smakowitego steka jest bardzo proste - pod warunkiem ,że zachowamy kilka podstawowych zasad.
Jedyną trudność w poniższym daniu jaką widzę to ewentualna niemożność objęcia percepcją wzrokowo-ruchową dwóch czynności na raz : mianowicie smażenia steka i równoczesnego grillowania warzyw.

Dziś "pierdykniemy" sobie zwyczajnego steka z kruszonym pieprzem w bliskiej obecności z grilowaną marchewuńką i szapargówką. Szparagówka - toć to piękna nazwa.! Do mięcha i warzyw dodatkiem będzie pospolity kartofel w formie wysoce przetworzonej.
Najważniejszym zaś "kwintesencjum" tej potrawy jest polędwica wołowa - i dlategóż dopuszczam ewentualne inne dodatki, albo i np przesmażenie warzyw czy inne podanie kartofla co przetworzony wysoce będzie.



Pare zasad dotyczacych skutecznego steka:
- mięso - mięso być musi dobre  i basta! jeśli lubicie eksperymenty to kombinujcie z różnymi częsciami wołowiny - ja eksperymentów nie lubie i zawsze używam świeżej polędwicy wołowej.

- patelnia - mieć podwójne dno powinna, bo patelnia bez podwójnego dna to po prostu koszmar,dupa i zemsta putina jest!
W ten podwójnym dnie zupełnie nie chodzi o to iżby podwójne sobie było. Zwyczajnie chodzi o możliwość solidnego nagrzania patelni - kiedyś dawały nam to żeliwne patelnie - dziś zazwyczaj z podwójnym dnem. Nie polecam ani cienkich blaszanych patelni, ani teflonowych - bo teflon to może na statkach kosmicznych potrzebny jest a nie w kuchni..

- masło - masło jest niezbędne i koniec dyskusji. Masło klarowane jest wręcz organicznie potrzebne by steka wartościowo i w kulminacyjnym momencie pięknie przypalić.

- sól. To dosyć istotne by po sól sięgać w ściśle określonych, w tekscie poniżej podanych, momentach - ani wcześniej ani później.

Stek z polędwicy wołowej z grilowanymi warzywami i lekkim puree maślanym. I zaprawdeż powiadam wam smakowity będzie!!

zapotrzebunki zakupowe:
- polędwica wołowa, najlepiej na grubość dwóch palców- takich średnich palców..żeby mi ktoś paluchów jakichś potężnych nie przystawiał..
- masło klarowane 3-4 łyżki
- ok pół kostki zwykłego masła
- mała marchewka w ilości zaspokajającej
- fasolla szparagolla - jak wyżej
- ziemniak obrany,ugotowany i ubity , czyli OUU Potato.
- ew siekana natka pietruszki
- pieprz kruszony, ew grubo mielony - świeżo dodam, bo polędwica półśrodków nie lubi :P
- yżka octu (winnego najlepiej)

- budzik lub inny czasomierz ze słyszalnym syngnałem
- patelnia mocna i stabilna
- patelnia do grillowania ewentuuuuualnie grill elektryczny
- forma do formowania, zwana formerką kartoflaną (taki performansik sobie na talerzu zrobimy, żeby domowników zadziwić - bo co jak co, ale kucharz zadziwiać powinien!). Formerka służyć będzie do uformowania z papy kartoflanej krążka. Takiego jak w hokeju :)
 Foremkę oną można zakupić w specjalistycznym sklepie "wszystko za pińć złotych" albo zwyczajnie sobie zrobić np z obciętego opakowania po serku wiejskim. Albo jogurcie. No po danonkach to raczej nie. Ale już np. pudełko po marygarynie "masło rośłinne" się by nadało. Od biedy nawet platikowa butelka bo małym napoju. Dość tych pomysłów - musicie sobie dać jakoś radę :P

Opisze teraz Wam danie - żebyście psychicznie przygotowan byli na to wyzwanie smakowe:)
Praktycznie większość czasu ,który zbarłożymy przy garnkach musimy poświęcić warzywom. Wstepnie je obrobić i przygotować do konsumpcji. Reszta - czyli stek- naprawdę prosta jest jak młócenie zboża i jeśli tylko będziecie się mła persona słuchać to żadna krzywda się nie stanie.

Do noży zatem!!

1.Zaczynamy od obrania kartofli. Kartofla potrzebujemy następnie wrzucić do lekko osolonej wody i zwyczajnie ugotować. A następnie ubić. Dokładnie i z mozołoem - i niech sobie stygnie.



2. Marchewka. Jeśli macie marchewki dokładnie takie o jakie chodziło, czyli mniej więcej takie :

to jesteście uratowani. Mała marchewka ma swój klimat i smaczek.. Jeśli zaś macie przerośnięte marchewy z tesco to już wasz problem i należało by coś wymyśleć.
Marchewki trzeba wyczyścić - w sensie podmyć i wydłubać co tam niefajnego w marchewce jest - tzn to czego spożyć byście nie chcieli.



W garneczku zawrzamy wodę i z takim oto kawałkiem masła zwykłego robimy gorącą kąpiel dla marchewki



 Marchewkę wrzucamy do wrzątku (bez soli) i gotujemy dokładnie 15 minut - by była twardawa. Ofkorsik przy większych rozmiarach marchewki uprasza się o zwiększenie czasu gotowania marchewy.



Doglądamy ziemniaków , na chwilę zapominamy o marchewce i zabieramy się za mięso.
Poniżej mamy przykład dobrego mięcha na steka - nie za gruby, nie za chudy, w sam raz :]



Z plastra polędwicy wycinamy błony i tłuszcz. Dietetyczne danie to nie będzie, ale nadmiar tłuszczu źle robi na oczy, więc się go pozbywamy.



I odstawiamy mięsko do lodówki.

Tymczasem zabieramy się za szparagówkę, która uprzednio pozbawiłem fiucików z tyłu i z przodu.
Fasolkę także wrzucamy na wrzątek z o połowe mniejszym kawałkiem masła niż ten który ciepneliśmy do garka z marchewką i leciutko solimy.
Po 2-3 minutach dolewamy łyżkę octu - by fasolka kolor miała krwiście zielony. O ile zielony krwisty być może. Gotujemy 5-6 minut i natychmiast odcedzamy i przelewamy zimną wodą.



W tym mniej więcej momencie marchewka powinna się ugotować i jeśli minęło 15 min, zestawiamy garnek z marchewką z ognia. Jeśli równocześnie gotujecie ziemniaki, także warto by było zerknąć do nich (skąd wy tyle garnków macie?? )

Wracamy do mięsiwa:
By stek zachował w sobie wszystkie fajne soki i był sprężysty musimy go delikatnie rozbić. Robimy to pięścia - chodzi o to by nie porozrywać włókien mięsa za bardzo - więc delikatnie piąstką go trzepiemy.
Staramy się także by stek był mniej więcej o tej samej grubości - na całym przekroju. Steka oczywiście.



Rozbity stek powinien o jakieś 30-40% zwiększyć swą powierzchnię. Mniej więcej tak jak na obrazku.
Obrazek steka skruszonego :



Drugi obrazek, bo fantazję fotograficzną tego wieczora miałem:



Lekko rozpłaszczonego steka posypujemy kruszonym pieprzem - świetny do tego będzie czarny pieprz lub także ziarna zielonego pieprzu będa się genialnie komponować. Sypiemy do woli. Ja posypałem dokładnie tyle ile lubię:




Gdy już mięso mamy przygotowane do smażenia, marchewkę ugotowaną i fasolkę także, pora zabrać się do finalnego przygotowywania dania.

Na początek spreparujemy ugotowane ziemniory, czyli dodamy do nich kawałek masła , trochę siekanej pietruszki i dosolimy do smaku. I zrobimy z tego coś w formie puree. Można dodać trochę czosnku -ale z tym radzę uważać, by ten czosnek nie zdominował smaku całej potrawy. I widelcuchem ugniatamy :


Z powyższych składników musi nam wyjść papka. Możliwie najgęstsza - czyli z masłem przesadzić nie można. Jeśli ktoś nie preferuje masla, polecam zamiast tego śmiercionośnego produktu użyć łyżki gęstej,sztywnej i kwaśnej śmietany - rewelka!



Papkę nakładamy  na samym począteczku wspomnianego papkownika kartoflanego i formujemy krążki. Generalnie możecie formować sobie nawet gwiazdki, w sumie nic mi do tego :D



Sobie uformowałem 4 krążki, które za chwile poddamy dalszej obróbce.



No to odpalamy patelnie!
Na pierwszy rzut idzie patelnia do grilowania:



Na drugim palniku na mały ogień wstawiamy patelnię właściwą na steka - i wrzucamy 2 spore łyżki masła klarowanego - niech się powoli rozgrzewa...




I teraz zaczyna się najtrudniejszy moment całej operacji : równoczesne operowanie dwoma patelniami. Oczywiście sprawę można uprościć i warzywa wcześniej usmażyć bądź nawet upiec - ale ja ide w zaparte i będę grilował.
Patelnie na warzywa delikatnie smarujemy masłem  i rozgrzewamy na maxa. Gdy masło zacznie dymić lekko -   delikatnie wkładamy krążki ziemniaczane i układamy resztę warzyw. Krążki ziemniaczane powinny syczeć przy zetknięciu z patelnią - albo i nawet skwierczeć. Lekko solimy - bardzo lekko.






W tym czasie rozgrzewamy patelnię na steki na maksymalnym ogniu i czekamy aż masło klarowane będzie się prawie paliło.
Wrzucamy steka (na obrazku dwa steki, bo ja strasznie stekożerny jestem) i ustawiamy budzik/stoper na 2 minuty i 10 sekund. - powinno to wszystko w cholere dymić, skiwerczeć ,strzelać i piszczeć - dlatego najlepiej patelnię nakryć specjalną siatką anty bryzgalną. W Ikea takie mają.



Gdy stek skwierczy ,dymi, piszczy i stęka, doglądamy warzyw i przewracamy krążki ziemniaczane - to dosyć delikatna materia, więc uważac musimy - najlepiej przekręcać ziemniory jakaś cienką łopatką. Tylko delikatnie mi tam!!

Stek skwierczy radośnie!


A warzywka przekręcone:



Dokładnie po 2 min i 10 sek przewracamy steka i dopiero w tym momencie solimy już usmażoną stronę.
I nastawiamy kolejne 2 minuty i 10 sekund


Gdy budzik zapiszczy, solimy druga stronę steka i ściągamy od razu na talerz i układamy warzywa.
W tym momencie najlepiej schować się pod stolik albo zaszyć w jakiejś puszczy by w spokoju skonsumować steka:)

I ostatnia dygresja dotycząca długości smażenia. Poniżej widzicie produkt finalny - dokładnie taka konsystencję steka lubie - prawie wysmażony ,jednak z odrobiną różowości w środku i ewidentnie soczystego. Stąd dokladnie 2 min 10 sekund na każdą ze stron smażenia - ale proszę pamiętać ze na różnych patelniach i różnych kuchenkach może to trochę inaczej wyglądać. Generalnie polecam właśnie tych 70 sekund smażenia się trzymać i ewentualnie modyfikować wedle swoich smakowych oczekiwań.

Prawda , że rewelacyjne?

Allelujah!!!