Sponsorem dzisiejszego przepisu jest Chińska Republika chyba Ludowa jeszcze i gastryczny koncern : Coca-Cola. Oraz pomniejsze firmy.. :)
Danie dzisiejsze jest wybitnie azjatyckie - udka kurczaczkowe gotowane w coca-coli i sosie sojowym.
Potrawę tą - jakże aromatyczną, spożyłem pierwszy raz u mnie w domu, kilka lat wcześniej. Swego czasu pracowałem z dwoma dziewczynami z Chin - imion nie pomne, tak jak ich wyglądu, gdyż wstyd się przyznać ale nie rozróżniałem tych dziewuch. Prawdopodobnie spotykając je na ulicy w życiu ich bym nie poznał. No taki mam urok.
W każdym bądź razie kiedyś padła propozycja wspólnej degustacji win europejskich (heh-a po co mam po imieniu nazywać międzynarodową imprezę) i w międzyczasie przyplątała się idea zakosztowania kilku "domowych" przepisów wyżej rzeczonych dziewczyn.
Jako że pochodziły z dwóch odległych rejonów tego przepastnego kraju - miałem radochę popróbować ich naprawdę rodzinnych i domowych dań - straszliwie różniących się od siebie. Jednym z nich były właśnie udka w znanym wszystkim płynie gotowane. Z opowiadań autorki tego dania wynikało, iż takie danie - tzn udka, lub skrzydełka gotowane w coca coli, jadają mniej więcej na zasadzie naszego polskiego niedzielnego rosołu lub pieczonego kurczaka. Chińczycy to maja fantazje :]
Do sporządzenia tego łamiącego wszelkie logiczne zasady obowiązujące w naszej kuchni DANIA potrzebujemy:
- 8 udek, pałkami zwanymi (na zdjęciu zobaczycie o co mi chodzi)
- ok 2 litrów coca-coli - i to musi być coca-cola a nie hoop-cola, hellena-cola czy inna pepsi
- ciemny sos sojowy w ilości ok 250ml
- cytrynę cytrynową o powabnym spojrzeniu i mięsistym ciałku
- 3-4 ząbunie czosnuniu
- łolej jakiś
- wodę z kranu cieknącą
-gar duży i przepastny a nie dziurawy
-naczyń jakowyś do zapieczenia
1. Udka. Udka nieżywe być muszą. Żywe udka sprawiają kłopoty techniczne uciekaniem swym i zadziornością, tak więc o nieżywość udek się uprasza.
Udka mogą być z powodzeniem zastąpione skrzydełkami,ale że dziś mamy odcinek "na bogato" to gościom mniej obgryzania a więcej mięsiwa zapodamy.
Udka należy z piór doczyścić i inne niedoskonałości usunąć, gdyż pierzem zabłąkanym zadławić gościa możemy. A goście to jak wiadomo wredne istoty i jeszcze by na jakiś dyskomfort z tego powodu narzekały.
Na ilustracyji poniżej udka zabite,oskubane i nieżywe jak jasna cholera! :
2.Reszta.
Resztę składników preparujemy jak następuje:
- do gara wrzucamy ruchem zamaszczystym a pewnym ząbki czosnku i 2-3 plasterka z cytryny, którą żeśmy uprzednio (w tej nadziei wielkiej pozostaje) wodą umyli i zmęczenie życiem obmyli.
- wylewamy do gara niecałe 2 litry coca coli ,tak by pół szklaneczki pozostawić do późniejszych dywagacji kuchennych.
Dolewamy ok pół litra czystej,zwykłej,przeciętnej,normalnej,bieżącej,przeźroczystej,zimnawej,nie-spienionej wody pochodzenia kranowego i nie zwlekając do zupy powstałej dolewamy dwa palce powyżej połowicy szklanki -sosu sojowego.
Dla skacowanych tłumacze:
- w grze powinno wylądować: czosnek,plastry cytryny,1.9 litra coca-coli, ok 180 ml sosu sojowego. Dla potwornie skacowanych:
- wrzuć do garka to co widzisz na zdjęciu powyżej. Plastikową butelkę wyłów.
I wesoło nam zaczyna się to w garnku pienić:
Podpalamy ognień ew włączamy kuchenkę i niechaj płyn nam się grzeje.
W tym miejscu - bo w innym pewnie by już mi się nie chciało - dodam, że całkiem zacnym pomysłem jest wrzucenie do ww gara kilku plastrów świeżego imbiru - ale tylko i wyłącznie w przypadku kiedy ten imbir uwielbiacie. Ja średnio, dlatego z niego bezboleśnie zrezygnowałem, choć prawdę powiedziawszy ma to jakiś ogólnosmakowy sens.
Wrzucamy do dzieła naszego dotychczasowego pałki udkowe z drobiu pozyskane:
Budzik.
Zapomniałem dodać iż potrzebujemy budzika. Gdy już swoim zmysłem którymś spostrzeżemy iż zawartość gara bulgoce, nastawiamy ten znienawidzony przedmiot (budzik dla ścisłości; ci dysponujący kuchnią "na bogato" być może będą posiadać tzw "timer kuchenko-wybudowany-i-piszczący") na dokładnie 55 min.
W wolnym czasie możemy zażyć dowolnego relaksu. Byle nie przesadzić z ilością relaksu , szczególnie tego wysokoprocentowego.
Po zadanym czasie, zwyczajnie i po prostu, ku radości domowników wyłączamy kuchenkę sposobem dowolnym i oto co w garnku być powinno:
W tym momencie, generalnie , mięsiwo nadaje się do skonsumowania , lecz by efekt finalny a zamierzony przeze mnie osiągnąć należy dodatkowo poczynić co następuje:
- naczynie przeznaczone uprzednio do zapieczenia naszej świetnej potrawy należy skropić olejem. No polać powiedzmy - olej zwykły z rzepaku,słonecznika czy innej ryży być może (polecam olej z orzeszków archaidowych ale to już moja prywatna kulinarna skłonność do przesady mi podpowiada). Przełożyć delikatnie udeczka i skropić je sokiem z pozostałej cytryny oraz kilkoma kroplami przypadającymi na każde udeczko sosu sojowego.
- wstawić do piekarnika i podpiec ok 20 min w temperaturze ok 120 stopni. Celsjusza.
Chodzi tu o podchrupanie tychże udeczek by dźwięki pośmiertne w trakcie konsumpcji ładne wydawały.
I nie uwierzycie ale..
ale.....
aleeee....
GOTOWE!
Chrupiące udeczka możemy podać praktycznie z wszystkim co nam się jakkolwiek azjatycko kojarzy.
Np z ryżem smażonym z warzywami , podane w aucie marki KIA.
ajajaaj muszę tego spróbowac:) mmm^^
OdpowiedzUsuńPan zapomnial dodac ze do sporzadzenia w/w potrawy potrzebni sa goscie przybyli z pieknego szkockiego miasta zwanego Glasgow. W innym przypadku potrawa nie nadaje sie do spozycia.
OdpowiedzUsuńSlusznie kolega tu dopomina sie o zwrocenie uwagi na swa nieskromna osobe, choc dodam ze goscie sa niezbedni. ale nie koniecznie z glasgow. moga byc np spod krzyza :D
OdpowiedzUsuńKrzyzem to goscie leza po zjedzeniu w/w potrawy oraz wypiciu trunkow serwowanych przez kucharza podczas gotowania :D Chcialbyn rowniez zaznaczyc ze podczas przyrzadzania potrawy, nie wskazane jest spozywanie rumow ani wodek na szczurach, poniewaz moze doprowadzic to do zmniejszonej ilosci coca coli w garnku :)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o ludzi spod krzyza to zachecam do umieszczenia jako kolejnego; przepis na zupe na siekierze badz tez zupe na szmatach :D Uproszczeniem moze byc tutaj rowniez zupa na moherowych beretach :D
No i jak to smakowało? bo jestem w szoku!:D
OdpowiedzUsuńOla