WSTĘP
Następna potrawa niech będzie elegią dla odchodzących w niepamięć ,w tym momencie właśnie, brakach w umiejętnościach kucharskich! Za kulinarną wolność Naszą i Waszą!! :]
Jest to potrawa na której regularnie "przejeżdżają się" się kuchciki,kucharze,kucharzyny ... potrawa zacna, w swym prostym i skutecznym smaku aż niesamowita - sławny Boeuf Strogonow!.
Wiem wiem - miało być prosto i nieskomplikowanie... - jednak pomyślałem sobie, że warto pokazać iż dania z przyklejoną łatką "trudne.kolosalnie trudne. w zasadzie nie do wykonania" - nie zawsze takie są. Odczarujmy zatem to jedzonko.. a odczarowywanie zacznijmy od historii. Bo ciekawa.
Zacznijmy od samej nazwy , bo wstępuje kilkanaście co najmniej odmian - poczynając od właściwego Boeuf poprzez Beauf a kończywszy na Beef. Jako że autor tego dania był francuzem (i to jakim francuzem!!) pozostawmy Boeuf i tego się trzymajmy nie siejąc wiochy dookoła :) Co do drugiego członu tej nazwy to jedynym do przyjęcia rozwiązaniem jest "Strogonow" -dlaczego? Po pierwsze wersja Stroganow prawdopodobnie wzięła się od polskiego zapisu fonetycznego nazwiska tego zacnego rosyjskiego rodu. W pisowni rosyjskiej stoi jak byk: Strogonow. Nie Stroganow, czy też Strogonoff - czy inne wariacje. Po drugie zaś wielce prawdopodobne jest iż danie to nazwę wzięło od wpływowego rodu rosyjskich dworzan (i nie tylko) mocno związanych z carem Aleksandrem I.
I mimo że w przyjmuje się za poprawne obie wersje : Boeuf Stogonow i Boeuf StrogAnow , ja zdecydowanie będę upierał się przy zasadnej historycznie nazwie:
Boeuf Strogonow.
Wyczytałem kilka historii powstania tej znanej potrawy - lecz tylko jedna jest umocowana w źródłach historycznych i za twórce tego prostego majstersztyku smakowego podaje szanownego pana Careme Antoine. Zresztą twórcy także "De Volaille", "eklerów" i arcytrudnej w przygotowaniu zupy "Potage anglais de poisson a Lady Morgan". Dość napisać ze
Aleksander I powiedział o nim : "Myśmy tak naprawdę nie umieli jeść - dopiero Careme nas nauczył". Careme to kucharz, geniusz w zasadzie, który pracował dla najznamienitszych władców ówczesnej europy ( dla brytoli także ,ale tu nie posiedział zbyt długo) - w pewnym momencie jego ścieżka zawodowa zaprowadziła go do paryskiej rezydencji cara Aleksandra I, później do jego rosyjskich włości , skąd trafił do kuchni rodu Strogonowów. Lecz sama potrawa powstała w kuchni cara Aleksandra I.
Dość ciekawy opis żywota Antoine Careme znajdziecie tu:
Wiedząc już conieco o histori tej potrawy śmiało można zabrać się do wertowania przepisów!!
Co prawda nie dotarłem do oryginalnego przepisu (a da się w ogóle??) ale najbliższa mi wersja (smakowo rzecz najjaśniejsza) to ta z piekną wołowiną, pieczarkami i cebulą unurzana w sosie z produktów ubocznych smażenia,duszenia i śmietany. Z nutką musztardy :P I tu ktoś może zarzucić mi nielubiane przez moją skromna osobę eksperymentowanie kulinarne - odpowiadam :ależ skąd!
Do usankcjonowania w wirtualnej czaso-przestrzeni poniżej ze skromnością podanego przepisu użyłem aż kilkunastu znalezionych przepisów - w książkach i internecie. Odrzuciwszy dość egzotyczne składniki typu ogórek kiszony, mięso wieprzowe,chilli,sosy dziwne i obniżające zawartość tłuszczu dodatki (zawartość mózgu sobie obniżcie!! a nie tłuszczu...) zabrałem się za wykluczenie niemożliwych z punktu poznanej już historii tej potrawy czynności technologicznych typu: smażenie na oliwie lub smalcu (Careme raz że był cukiernikiem i uwielbiał masło, dwa że w tamtych czasach masło bylo wręcz niezbędnym dodatkiem do wołowiny - oba to były produkty luksusowe) i po klikudziesięciu miuntach zagrzebania się w papierach ....
na placu boju pozostały składniki zapewniające prostotę, sens i duszę tej potrawie. Zatem skąd musztarda? Careme był francuzem i skoro stać go było na dodanie do tegoż wykwintnego dania pasty pomidorowej (w tamtych czasach powszechnie uważano pomidory za rośliny ozdobne i raczej niejadalne) - to jest szansa że musztardzie się nie oparł. Ale to tylko szansa :P
Ale chcąc być obiektywnym zaznaczam iż musztarda jest dodatkiem opcjonalnym - choć z całego serca i reszty narządów wewnętrznych polecam tych parę łyżeczek francuskiej dobrej musztardy przemycić do gara!
A teraz zapolujcie na dobrą wołowine , sprężyste pieczarki i mięsistą cebulę i uzbrojeni w oprzyrządowanie kuchenne - do dzieła!
Sam przepis - tj ilości w nim podane zapewnia raut dla 4-5 osób. Oczywiście można dowolnie modyfikować ilości ale tak by proporcji się trzymać - z doświadczenia jednak wiem że poniżej porcji na dwie osoby nie warto schodzić. Polecam śliwowice do płukania gardła po tych niesamowitych wrażeniach smakowych - polecam także ostrożnie się z nią obchodzić bo śliwowica jest zdradliwa jak komitet obrony krzyża - wiadomo którego i wiadomo gdzie :D
Boeuf Strogonow jest daniem "jednogarnkowym" ale przy podanych ilościach ten rondel naprawdę musiałby być potężny, ponadto moje uwielbienie dla chrupania wzięło górę i danie w moim wykonaniu stało się daniem "dwugankowym" :)
I na koniec dla wszystkich entuzjastów eksperymentowania: jeśli chcecie w Beouf Strogonow zmienić polędwicę wołową na np wieprzowinę - jeśli wam smakuje to jest ok. Jeśli chcecie dodać ogórki, kiszone siurki, papryki, jaja, kawe zbożową - jeśli wam smakuje to jest ok. Jeśli chcecie smażyć choćby na oliwie z oliwek czy wywarze z prostaty - spoko. Tylko na boga nie nazywajcie tego Beouf Strogonow. Nazwijcie to Poganov!
PRZEPIS
Po przydługim ,ale jakże treściwym wstępie, pora na konkrety.
W nagłówku napisałem "prawdopodobnie" gdyż tak do końca chyba nikt nie może być pewien jak Strogonow w zamyśle autora powinien wyglądać.Ale to już wiecie.. a przynajmniej powinniście :P
Więcej wycieczek oratoryjnych na temat historii,nazwy itd znajdziecie w poprzednim poście.
Strogonowa bać się nie ma co - wystarczy trzymać się poniższych wskazówek, wziąć sobie do serca wartości jakie ze sobą niesie słowo "jakość" i jedzieeeeeeemy.
Mięcho. Potrzebujemy polędwicy wołowej. I nie da się tego zastąpić innym mięsem,innym rodzajem wołowiny - jeśli ma to być Strogonow a nie jakiś "Poganov" to musi to być dobra polędwiczka wołowa.
Potrzebujemy też garnków : niezłej patelni na której ładnie podrumieni nam się polędwica i większego garnka do którego produkty podsmażane wrzucać będziemy. Najlepiej także o podwójnym dnie, by nam się Strogonow nie zfajczył. (Przerwa na kawe)
Lista zakupów dotyczy ilości przewidzianej na 4-5 osobową libacyjkę :
- 800 gram polędwicy wołowej o jakości nieskazitelnej
- 350-400 gram pieczarek nie ustępujących jakością polędwicy
- cebule w ilości sztuk dwóch o sumarycznej gramaturze ok 300 gram
- pół litra. śmietany kremówki - 30%. gęsta dobra śmietanucha!
- krem z pomidorów vel przecier z pomidorów (2-3 łyżki)
- warzywa na wywar ( może być włoszczyzna suszona)
- masła ilości kosmiczne (niesolonego!)
- mąka pszenna - 2-3 łyżki
- sól
- pieprz
- ziele angielskie w postaci ziaranek dwóch
- liść laurowy. Jeden
- opcjonalnie : musztarda francuska
- śliwowica. Opcjonalnie i poobiednio.
Powinność swą pora zacząć , więc zaczynamy od oczyszczenia pieczarek (wskazówki w przepisie nr 1). Ja użyłem pieczarek brązowych fikuśnie w UK zwanych "wild" w mixie ze zwykłymi. Tylko dlatego, że zwykłe białe pieczarki wydają mi się .. mało pieczarkowe - za to te brązowe mają ciekawszy smak ,wzbogacony nutką orzechową. I nie chce wiedzieć jak oni tą pieczarkę tym smakiem wzbogacają!!
Oddzielamy kapelusze od ogonków, czy też nóżek pieczarki. A może trzonków?
Pora na wywar.
Wywar potrzebny nam jest do uzyskania niezbędnej konsystencji tegoż dania, podejrzewać tylko mogę iż pan Careme używał rosołu i z pewnością lepszych pieczarek (by po staropolsku nie napisać : szampionów) niż te dostępne dziś. Stąd zaczerpnięty z przepisów niezapomnianego pana Macieja Kuronia pomysł , by z nóżek pieczarkowych zrobić wywar warzywny - który wzmocni nutę pieczarkową w daniu i zapewni odpowiednią konsystencję.
Do około 500 ml wody wrzucamy nóżki pieczarkowe i włoszczyznę. Ja używam sprawdzonej suszonej mieszanki gdyż często mam wątpliwości co do jakości warzyw dostępnych mojej skromnej osobie:)
Dorzucamy listek laurowy, 2 ziarenka ziela angielskiego i powoli gotujemy. Jeśli za mocno gotujemy , musimy dolewać wody. Gdy wywar już uzyska aromat właściwy (30min) - delikatniusko solimy i pieprzymy. Przed samym wlaniem do garnka z reszta składników wywar musimy przecedzić - potrzebujemy tylko płynu a nie farfocli.Generalnie będziemy potrzebować ok pół litra wywaru.
Wywar się gotuje "lekutko", pieczarki pokrojone, śliwowica się chłodzi - kroimy cebule.
Na zdjęciu przykryłem ją folią spożywczą bo omdleń dostawałem do nadprzeciętnie silnego aromatu holenderskiej cebuli. Musiałem ją odseparować od reszty społeczeństwa :)
Zabieramy się za mięsko. Polędwice możecie kupić w kawałku lub w takich 15 -20mm stekach.
Po pokrojeniu na steki (plastry w sensie) osuszamy wołowinę. Stąd na zdjęciu mięsko poległo na ręcznikach papierowych. Suche być musi by ładnie się przyrumieniło - więc osuszajcie dokładnie !
Po obmacaniu steków papierem zabieramy się do odcięcia żył i błon. To te białe i twarde. My tego nie chcemy, więc wyciąć należy.
Gdy już mamy czyste ,ładne mięsko zabieramy się za krojenie w paski. Tak jak na zdjęciu. Dokładnie tak!
Finalnie wołowina przygotowana do dalszej obróbki powinna wyglądać tak :
Pokrojone mięso rozkładamy na desce i oprószamy mąką.. posypujemy także świeżo zmielonym pieprzem. W moim przypadku kruszonym. Bo ja lubię pieprz :]
I mieszamy swymi paluszkami kawałki mięska, tak by .. by ładnie wymieszać:
Jako że jestem uzdolniony wybitnie, w tym czasie zacząłem podsmażać pieczarki, ale w sumie nam się nigdzie nie śpieszy więc po kolei. Rozgrzewamy kawałek masła (50 gram) na słusznej wielkości patelni. Gdy zaczyna wydawać dźwięki - wrzucamy pieczarki, nie pozwalając im się za mocno przypalić,ale też nie mieszać ich jakbyśmy mieli ADHD.
Muszą chwile się podsmażyć.
Powinny wyglądać podobnie:
Po usmażeniu pieczarek, wrzucamy je do dość sporego garnka , do którego także wrzucamy plaster masła. Garnek na jakimś minimalnym ogniu bądź prądzie zostawiamy.
Na patelni po pieczarkach rozpuszczamy kolejny plaster masła i wrzucamy cebulę. Niech się skubana udusi !
Cebula po usmażeniu także wędruje do garnka. Nie trudno zgadnąć, że tego samego w którym już są pieczarki :)
Pora na smażenie polędwicy, co jak wiem , jest dla sporego grona osób wyzwaniem. To tak zwany syndrom"kapcia" albo "podeszwy". Spróbujemy to zmienić :)
Na pewno potrzebujemy dobrej patelni. To podstawa. Albo niech to będzie patelnia z podwójnym dnem, albo solidna żeliwna. Po prostu nie może być to cienka blacha i teflon bo na takiej patelni ciężko utrzymać stałą, wysoką temperaturę. Może to być także solidny rondel.
Drugim warunkiem jest to by mięso było suche. Nie ociekało sokami własnymi , marynatą , czy czymkolwiek innym.
Trzecią niezbędną niezbędnością jest temperatura. Patelnię musimy solidnie rozgrzać, kawał masła na nią wrzucić i w momencie kiedy masło zaczyna lekko dymić - wrzucamy powoli polędwice nie pozwalając jej zbytnio przywrzeć. I tyle.
Jeśli na małą patelnię spróbujemy wepchać te 800 gram wołowiny to nie ma bata - zacznie nam to się dusić a nie smażyć. A strogonow żeby był strogonowem musi mieć w sobie usmażoną polędwice!
Tą ilości polędwicy ja smażyłem na średniej patelni na dwie tury.
Powinno to być mniej-więcej w podobnym stadium :
Usmażoną polędwice wrzucamy do garnka "zbiorczego".
Pozwalamy składnikom poobcować ze sobą razem , zwiększamy temperature pod garem i po chwili dolewamy wywar - przecedzony.
Po kilku minutach i pomieszaniu całości kilkukrotnie uzyskamy taką oto breję :
I tak naprawdę najtrudniejszą i najbardziej pracochłonną część mamy za sobą.
teraz z górki.
Danie się bulgoce w garze, zaczynamy dodawnie ostatnich skladników.
Do gara wędruje pół litra śmietany. Mieszamy. 2 łyżki koncentratu pomidorowego. Mieszamy i bulgoce sie powolutku.
Jeśli ktoś mi zaufał i chce dorzucić 2-3 łyżeczki francuskiej musztardy to właśnie jest ten moment kiedy trzeba to zrobić.
Na koniec lekko solimy - pieprzymy świeżo zmielonym pieprzem - do osiągnięcia pożądanego przez nas smaku.
I Boeuf Strogonow jest gotowy!!
Z czym go jemy ?
Ja osobiście preferuje bagietkę lub pieczone w całości ziemniaki.. Kluseczki czy też kopytka wydają się sensowne.
Piszcie z czym go pożarliście :)
Smacznego!
Swietny artykul. Dziekuje rowniez za link do ciekawego tekstu o Antoine Careme. Idac za logiczno historycznym ciagiem myslowym autora podejrzewam, ze oryginal mogl naprawdopodobniej zawierac:
OdpowiedzUsuńpoledwica wolowa? raczej cieleca - bardziej arystokratyczne :)
cebula - watpie - rowniez z powodow arystokratycznych :)
przecier pomidorowy - nie! 0 pomidorow w Rosji w XVIII w.
smietana - tak, ale taka jaka byla dostepna - podejrzewam ze w Rosji tylko kwasna, we Francji slodka
pieczarki - watpie, mysle ze raczej borowiki.
pozdrawiam
A zrobie wersje bez cebuli i z borowikami! Ale slodkiej smietany nie odpuszcze :D
OdpowiedzUsuńSmakowiutosci!
A zrobie wersje bez cebuli i z borowikami! Ale slodkiej smietany nie odpuszcze :D
OdpowiedzUsuńSmakowiutosci!